Wizyta w kościele

Raz na rok wypada odwiedzić kościół, więc poszedłem (nie muszę mówić, że zostałem do tego zmuszony przez resztę rodziny). Już od samego początku zawiało chłodem z kościelej ławy, ponieważ nie mieli ogrzewania i strasznie piździało, nie wiem na co oni wydają forsę z tych koszyczów?

12:00 – EGZORCYZMY CZAS ZACZĄĆ

Msza się zaczęła i już wiedziałem, że jest źle bo weszły 3 pary z dziećmi do chrztu (zły omen), no ale nic, księżulo rozpoczął, standardowa gadka szmatka, śpiewanie posępnych songów biblijnych – norma w polskich kościołach. Po 20 minutach robienia przysiadów i przysypiania przyszło do kazania, młodego księdza chyba coś natchnęło bo mówił z pół godziny (powołując się przy tym na sceny z filmu Egzorcysta), ja się już kiwałem z niedospania, no ale jakoś to zniosłem i nastąpiło to co zapowiedziałem na wstępie – chrzest.

12:50 – WYPĘDZANIE ZŁEGO

Ludzie wstali z miejsc i czekają. Ponoć normalnie zajmuje to księdzu 10 minut, ale prowadzący chyba sobie chlupnął przed rozpoczęciem mszy, bo nie dość, że całość chrztu retransmitował przez mikrofon, łącznie z mowami rodziców tych dzieci, to jeszcze każdy etap chrztu omawiał jak profesor na studiach (tak samo wolno i tak samo nudząc widownię), skąd się co wzięło, do czego innego używa się olejków świętych, że dzieci były na biało to jakieś żarty o pannie młodej opowiadał, jak przystąpił do smarowania ich tym olejkiem to sypnął jeszcze „Zaczynam egzorcyzmy” i było tylko słychać jak każdy się smieje pod nosem…

W końcu po 30 minutach stania skończyło się, ludzie musieli być już nieźle wnerwieni, bo postać to ja sobie lubię, ale na poczcie w godzinach pocztowego szczytu, a nie w kościele słuchając żarcików księdza, a to była dopiero połowa mszy! W końcu po 20 minutach ludzie przystąpili do komunii świętej (która również ciągnęła się niemiłosiernie długo) , wrócili do ław i jakiemuś dziadkowi, który siedział cicho za mną całą mszę, chyba zaczął rozrusznik działać, bo postanowił pośpiewać na cały regulator ;), po jakimś czasie msza się skończyła…

13:50 – GRAND FINALE

Reasumując 20 minut na wstępie, 30 minut na kazanie, 30 minut na chrzest dzieci, 30 minut na końcu – prawie 2 bite godziny w zimnej kościelnej ławie, w posępno-świątecznej atmosferze, czyż można robić coś lepszego w świąteczny dzień po południu? Pozwólcie, że odpowiem – spać, do jasnej cholery!

Po tej wizycie jestem nieomal pewny, że następnym razem zawitam do kościoła dopiero na następny rok, zwłaszcza, że dowiedziałem się, iż prowadzący mszę ksiądz jest jakimś n00bem klerykalnym na parafii i z opowiadań kuzyna wyszło, że wszystkich ministrantów na spowiedzi pytał jakie narkotyki biorą, ciekawe czy chciał z nimi coś zapalić, czy może sprzedać poświecone zioło 😉

PS.
Pierwsz dzień świąt to także wizyta u babci, no i jak zwykle u babci, oprócz dyskusji o tym, kto na co jest chory i co komu wycieli w szpitalu, idzie dyskusja o ich kościele, co standardowo jest u niej w parafii śmieszne. W tym roku ich proboszcz, poruszony małą aktywnością wokalną swoich parafian postanowił, że musi ich jakoś zachęcić do aktywnego uczestnictwa w mszy świętej.

Wyszło mu, że wierni nie spiewają kolend, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie znają słów! No i co on biedny mógł zrobić? Kupił im plazmę na ścianę za 17 tysięcy złotych, na której co msze wyświetlane są słowa kościelnych hitów! Ja zawsze myślałem, że kościół ma jakoś pomagać biednym i wspierać potrzebujących, za takie pieniądze można zafundować posiłki bezdomnym, no ale nie, najważniejsze okazało się to, że za mało osób śpiewa na mszach!

I jak tu być dobrym chrześcijaninem, gdy wkoło tyle zepsucia, a ci którzy mają dawać przykład są zwyczajnymi, pazernymi sukinsynami, czułymi jedynie na własne potrzeby i zachcianki?

9 komentarzy do “Wizyta w kościele”

  1. w Łęczne k /Lublina np ludziska spóźniała się na msze .
    Ok 1/5 ludzi przychodzi spóźniona, a jest to parafi doświadczalna tzw świętej Baśki.
    Tutaj to dopiero się dzieje. tzn w tej parafi. Tutaj klecha jest jak baca, ludzie się plotkują na kleszków ale się ich boją… a jakie pałace zafundowali sobie ojczulki…….

    Odpowiedz
  2. znam ten bol jak rodzice marudza zeby w niedziele, swieta isc do kosciola dlatego juz od roku razem w kolegami spedzamy msze w pubie

    Odpowiedz
  3. Przeczytałem sporo Twoich wpisów okołoprogramistycznych i wiedzy odmówić Ci nie można, ale ten wpis zupełnie Cię zdyskwalifikował w moich oczach. Nawet nie ze względu na Twój brak wiary w Boga, tylko o infantylny, lekceważący ton, „koszyczki”, „n00b klerykalny”. Fragment o tym, jak to jesteś ciemiężony, bo Cię rodzinka zmusiła do pójścia do kościoła i wyjazdu do babci, wywołał uśmiech na mojej twarzy, bo – jak widać – Ty dzieciak jesteś…
    PS. Poza tym wiara to coś więcej niż długa msza. Otwórz sobie Nowy Testament na losowej stronie i przeczytaj pięć kolejnych, to może zrozumiesz, o co mi chodzi.
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  4. Po dwóch latach od opublikowania tego wpisu, mogę Ci jedynie powiedzieć, że juz przestałem zupełnie chodzić do kościoła i moje poglądy stały się jeszcze bardziej radykalne w tym temacie, więc próby nawracania zachowaj dla swoich dzieci. Miłego dnia.

    Odpowiedz
  5. @Grzegorz:

    –> „ale ten wpis zupełnie Cię zdyskwalifikował w moich oczach. Nawet nie ze względu na Twój brak wiary w Boga, tylko o infantylny, lekceważący ton, “koszyczki”, “n00b klerykalny”.”

    Nie uważasz, że to jego zdanie i ma do niego pełne prawo? Dlaczego chcesz narzucać komuś swoje przekonania religijne? Skąd wiesz, że są one słuszne? Widzę tu fanatyzm religijny…

    —> „PS. Poza tym wiara to coś więcej niż długa msza. Otwórz sobie Nowy Testament na losowej stronie i przeczytaj pięć kolejnych, to może zrozumiesz, o co mi chodzi.”
    Otwórz sobie jakąkolwiek książkę z filozofii i poszerzaj horyzonty myślowe zamiast je zawężać w miejscowym kościółku co niedzielę.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz